LĘK…

04 mar

LĘK…

Stan emocjonalny wywołujący napięcie związane z odczuwaniem zagrożenia, o charakterze nie do końca uświadomionym. Towarzyszy nam od chwili narodzin. Przeżywają go już niemowlęta, sygnalizując to głośnym płaczem.  Odczuwają go małe dzieci nie chcące np. spać same w ciemnym pokoju. Dotyka on żywiołowych nastolatków oraz dorosłych w wielu sytuacjach życiowych. Z wiekiem zmienia się, przyjmuje różne formy. Od lęku przed rekinami, choć nie ma potencjalnych szans na spotkanie z nimi ( to może zabawna, ale prawdziwa obawa) po lęk przed śmiercią swoją lub osób najbliższych. Strach przed samotnością, starością, odrzuceniem czy po prostu przed wyjściem ze swojej własnej strefy komfortu.

Czasem lęk zaczyna dominować, prowadzić do stanu chorobowego, tak jak w przypadku czterdziestoletniego Hansa, jednego z bohaterów książki „Zrozumieć siebie. Zrozumieć innych” Jarla Jorstada. Mężczyzna pracował jako mechanik samochodowy w warsztacie, w którym posiadł udziały jako wspólnik i współwłaściciel. Żył w związku małżeńskim z kochaną kobietą. Jego sytuacja finansowa kształtowała się dobrze, nie trapiły go problemy związane z obawą o przyszłość. A jednak…Hans pewnego poranka obudził się  przerażony problemami z oddychaniem. Przekonany, iż to atak serca, zadzwonił po pogotowie….Obawy okazały się jednak nieuzasadnione, lekarz wypisał mu receptę na valium i siedmiodniowe zwolnienie lekarskie. Niestety po tygodniu, nasz bohater nie odczuwał poprawy. Nadal męczyły go zawroty głowy i odczuwał dręczący lęk. Jego wydajność  pracy spadła. W warsztacie zaczął przebywać w skróconym wymiarze godzinowym. Odwiedzał lekarzy, przyjmował valium i inne środki uspokajające… Niestety pojawiły  się dodatkowo fobie, czyli lęki przed otwartymi i zamkniętymi pomieszczeniami. Agorafobia i klaustrofobia nie zaczęły uniemożliwiać mu jazdę autobusami, tramwajami. Przestał  korzystać z wind. W kinie zajmował miejsca  tuż przy drzwiach, aby mieć możliwość szybkiej ucieczki.

Gdy sprawy przybrały już bardzo niepokojący obrót i Hans nie był w stanie udać się gdziekolwiek bez towarzystwa żony, bohater opowieści skorzystał z pomocy specjalisty. Na pytanie o wcześniejsze zapamiętane epizody lękowe, mężczyzna odpowiedział twierdząco. Zawroty głowy i  oznaki  fobii pojawiły się u niego w wieku szesnastu lat, kiedy to doznał poważnego urazu ręki. Opowiadanie o tym zdarzeniu, obudziło w nim wspomnienia z dzieciństwa. Strach przed surowo oceniającym go ojcem, który jako oficer marynarki, w życiu Hansa pojawiał się sporadycznie i jednocześnie poczucie odrzucenia. Częste nieobecności matki…  W trakcie opowieści o tym, pacjent przeżył poważny napad lęku – sygnalizowany przez reakcje ciała. Napięty wyraz twarzy, spocone ręce, ból w krzyżu promieniujący na nogi, duszność. Był to także sygnał, iż obecne lęki mają silny związek z najwcześniejszym okresem życia. Mężczyzna potrzebował ojca, potrzebował autorytetów. Takie wsparcie początkowo dawał mu starszy brat, potem zaś zwierzchnicy. Okazało się też, że przed atakami lęku i fobii, zmarł szef Hansa, a on poczuł iż stracił ważny punkt oparcia i wizerunek dobrego ojca, który sobie stworzył. W historii pojawiają się jeszcze inne wątki, o których warto przeczytać we wspomnianej książce. Przypadek ten jednak potwierdza słowa Antoniego Kępińskiego „Człowiek rozwija się przez całe życie, ale jednak to co nabył w dzieciństwie pozostaje zasadniczą wytyczną na dalszy ciąg jego nieraz zmiennej i burzliwej historii.”

W przypadku Hansa reakcje lękowe przestały pełnić funkcję przystosowawczą, a przybrały charakter chorobowy, zaczęły wywoływać cierpienie i problemy z funkcjonowaniem. Wielu ludzi w takich sytuacjach kieruje swe kroki do kardiologa, gastrologa, neurologa, wykonuje szereg badań… Jak bowiem wyjaśnić ogrom takich objawów jak: drgawki, drżenia, nadmierne pocenie się, kołatanie serca, duszność, bóle brzucha, biegunki, trudności z połykaniem, omdlenia, zawroty głowy … ?
Za tym podążają reakcje psychologiczne i emocjonalne, a wśród nich bezsenność, brak koncentracji, rozdrażnienie, niepokój, smutek, przygnębienie, przecenianie zagrożenia, ciągłe zamartwianie się…

Tak, lęk to stan znany, ale nie zawsze rozpoznany…

Wiele osób najchętniej sięgnęłoby po leki uspokajające. Często tak się dzieje i rzeczywiście przynoszą one  szybką poprawę. Niestety bywa to zwodnicze. Taka ulga jest krótkotrwała, z upływem czasu coraz mniej skuteczna, a nawet prowadząca do uzależnień. Farmakoterapia, bez  wsparcia psychoterapii behawioralno – poznawczej czy długoterminowej psychodynamicznej, nie może  skuteczna.
Najcenniejszy jest jednak własny wysiłek włożony w  przełamywanie lęku.  Starcie z obawami i zagrożeniami zewnętrznymi staje się niezbędnym sygnałem adaptacyjnym chroniącym przed niebezpieczeństwem. Konfrontacja z  bodźcami wywołującymi lęk wyrabia zdrowy odruch motywujący do szerszego spojrzenia, prowadzący do nowych odkryć oraz samorozwoju i osiągania spokoju. Poznanie niepoznanego, bez wpadania w panikę, prowadzi do działania. Warto podjąć ten trud poznania lęku, dokonania próby rzeczywistej oceny zagrożenia czy dotarcia do źródeł jego odczuwania. Zdecydowanie polecam tę strategię radzenia sobie z unikaniem.

Niezwykle pomocny może być też trening relaksacyjny, który pozwoli zmniejszyć nasilenie odczuwanego lęku. Osiągnięcie stanu fizycznej relaksacji może iść w parze z pozytywnym odprężeniem psychicznym. Poprzez regularne ćwiczenia, relaksacji można nauczyć się tak jak jazdy na rowerze i to jest bardzo pocieszające.

  • Progresywna relaksacja mięśni to pierwsza technika polegająca na napinaniu (5s) i rozluźnianiu (10s) głównych grup mięśniowych od głowy w kierunku stóp oraz odwrotnie. W trakcie tej praktyki, zwracamy szczególną uwagę na partie ciała odczuwające największe napięcie. Mamy wtedy wpływ na  świadome uspokojenie własnego ciała, odprężenie i w konsekwencji zredukowanie poziomu lęku.
  • Warto zwrócić uwagę na kontrolowane oddychanie. Jest to istotne, gdyż osoby odczuwające lęk mają oddech płytki, przerywany, przyspieszony. Zaburza to gospodarkę tlenem i dwutlenkiem węgla prowadząc np. do hiperwentylacji będącej przyczyną wzmożonej nerwowości, a nawet omdleń. Ważne jest poznanie swoich nawyków  oddechowych i wykorzystanie świadomego oddechu jako skutecznego narzędzia relaksacji. Koncentracja na nim pozwala na  uwolnienie się od dręczącego poczucia lęku i myśli go wywołujących i wspomaga technikę odwracania uwagi.
  • Skupienie się na czymś innym, co nas mocno zaabsorbuje, pozwoli na opanowanie lęku oraz napięcia fizycznego nim wywołanego.

Ze swojego własnego doświadczenia dodam, iż mi niezwykle pomaga medytacja, której dopiero się uczę, ale już zaczynam odczuwać dobroczynne skutki.

Na zakończenie zacytuję słowa Ewy Komorowskiej w wywiadzie z Szymonem Hołownią, Ludzie na walizkach. Nowe historie

„Składam życie z takich dobrych chwil. To jest niezwykłe – kiedy spojrzymy na życie jak na przechodzenie z chwili w chwilę, okaże się, że są one w większości dobre. A te, które są trudne, to po prostu momenty, które trzeba przetrwać. Jak w chorobie, kiedy – mimo, że cierpimy – włączane są mechanizmy przetrwania, czekania i pewnego dnia znów jest dobrze.”
Uważne oddychanie, medytowanie, cieszenie się każdą chwilą, pozwalanie natrętnym  myślom być – ale nie zawładnąć naszym umysłem – to doskonałe narzędzia pozwalające skutecznie redukować nękający nas lęk.


Opracowała
Renata Tankielun